czwartek, 4 września 2014

Na zawsze przy tobie

Trzy lata minęły odkąd zniknął.
Trzy chłodne, pełne smutku zimy
Trzy beznadziejnie puste wiosny.
Trzy pozornie szczęśliwe, markotne lata.
Trzy melancholijne, spokojne jesienie.
Bez niego.
Hiyori wyjechała studiować i teraz nie został już nikt. Nikt na kim by mu zależało. Nikt kogo chciałby mieć przy sobie.
Niemiłosierny, wiatr ujął jego twarz w chłodne dłonie. Jakby chciał jeszcze bardziej zdołować chłopaka.
Czemu zawsze wiejesz w twarz, a nigdy w plecy? Nieme pytanie uniosło się wirując na wietrze razem z ostatnimi w tym roku liśćmi.
Chłopak oparł się o barierkę mostu, wypatrując w oddali ostatnich błysków zachodzącego słońca. Kiedyś kochał ten widok. Kochał to uczucie bliskości gdy siadał obok przyjaciół, którzy rozumieli go i pomagali gdy tylko przychodziło mu zmierzyć się z jakimś problemem. Teraz ten widok nie znaczył nic. Nie ważne ile by się nie wpatrywał, był to tylko kolejny zachód słońca, kończący kolejny pusty dzień, dla kolejnego szarego człowieka.
Po gładkim, chłodnym policzku spłynęła mała, samotna łza. Tak samo samotna jak jej właściciel, który otarł ją natychmiast wierzchem dłoni. Któż by pomyślał, żeby on, bóg wojny Yato, przejmował się czymś takim jak samotność? Szybkim krokiem opuścił most, poraz ostatni rzucając spojrzenie purpurowemu niebu.
Czy żałował czegoś w swoim długim, pełnym niebezpieczeństw i przygód życiu? Nigdy jakoś niespecjalnie nie zajmował się przeszłością. Jednak chwilami naprawdę tęsknił za czasami, w których mógł siać trwogę i zniszczenie, wszędzie gdzie tylko się zjawił. Wzbudzał strach. Nie, strach to złe określenie nie oddające nawet części ludzkich zmartwień. Przerażenie, tak, przerażenie zajmujące myśli, obezwładniające ciało i kruszące duszę jak szkło.
Nie, te czasy przeminęły i nigdy już nie powrócą, by nękać kolejne pokolenia ludzi. Obiecał to Hiyori i Yukine.
Yukine... Ile by dał by móc wymienić z nim choć kilka słów. Spytać jak się miewa. Czy jest zdrowy i czy dobrze się uczy. Ciekawe czy powiedziałby mu jak bardzo za nim tęskni. Pewnie nie. Jego duma nie zniosłaby takiego wyznania.
Jesień jest jedną z najpiękniejszych pór roku. Drzewa dekorują złoto brązowe liście, zwierzęta szykują się do snu, a w powietrzu czuć zapach zbliżającej się zimy. Idealna pora by udać się do parku i spędzić wolny czas na powietrzu. Nie on jeden jednak wpadł na ten pomysł. W oddali ujrzał jakiegoś chłopca siedzącego na ławce i widocznie na kogoś czekającego. Zielona, przyduża czapka tak znajomo spadała mu co chwila na oczy. Czyżby to był...? Na twarzy Yato w jednym momencie zatańczyło tyle sprzecznych emocji, których sam bóg nie byłby w stanie zdefiniować. Strach, nadzieja, radość, smutek, poczucie winy, ulga. Miał ochotę podbiec do niego, uściskać go, porozmawiać, ale jakaś tajemna siła nie pozwoliła wykonać mu najmniejszego ruchu. Jednak chwilę później zza zakrętu wypadła piękna dziewczyna, obejmując się chłopaka za szyję. Pod zrzuconą czapką skrywały się ciemne jak smoła włosy, a zwykłe, brązowe włosy w niczym nie przypominały unikalnych, czerwonych tęczówek Yukine.
To już nie pierwszy raz kiedy pomylił go z jakimś przypadkowym dzieciakiem.
Szlag by to, zaklął w myślach bóg wbijając paznokcie w skórę. Odwrócił się gwałtownie, pozwalając stopom poprowadzić go przed siebie. Gdyby tylko wtedy go wysłuchał, spróbował zrozumieć, dogadać się. Może wtedy nie byłby teraz sam na sam ze swoimi myślami. Ale w końcu niecodziennie słyszy się takie wyznanie od chłopaka. Jednak nie musiał reagować tak gwałtownie, tak bezdusznie. Wiedział dobrze jak bardzo skrzywdził Yukine, wiedział jak bardzo skrzywdził samego siebie pozwalając mu odejść. Czemu dopiero teraz uświadomił sobie jak bardzo go kocha? Działał zbyt pochopnie i teraz musi ponieść tego konsekwencje. Gdyby tylko mógł odwrócić przeszłość, cofnąć się w czasie, wymazać tamte wspomnienie...
Nagle zatrzymał się. Dopiero po kilku minutach uświadomił sobie, gdzie zaprowadziły go nogi.
 Świątynia Tenjin'a, tam właśnie przebywa teraz Yukine. Przeklinając się w myślach już miał zawrócić, gdy na ganku ujrzał ubranego w białe kimono chłopaka. Na początku kompletnie go nie poznał. Nie był to już jednak mały dzieciak bardzo gwałtownie przechodzący okres dojrzewania (niecodziennie w końcu zostaje się Świętą Bronią), a uroczy młodzieniec z wyrozumiałym, spokojnym spojrzeniem. Trochę mu się też urosło i twarz mu jakby zmężniała. Gdyby ktoś go w tym momencie zobaczył, pewnie uznałby go za prawdziwe bóstwo.
Taka okazja może się już nie powtórzyć, uznał Yato starając się skupić na własnych przemyśleniach, a skoro już tu jestem... Walcząc ze sobą i rozważając wszystkie scenariusze, w końcu jakoś dotarł do furtki. Zadzwonił. Nie był tu już od dawna, a nie miał raczej miłych wspomnień z tym miejscem. Sam staruszek był całkiem w porządku, lecz mieszkała tu Mayu- wcześniejsza Święta Broń Yato, oraz... no cóż, Yukine.
Yukine... To imię nawiedzało go w snach właściwie od kiedy go znalazł. Swojego czasu też przecież nieźle dał mu popalić i przez jego lekkomyślność, obaj mogliby już dawno wąchać kwiatki od spodu. A jednak mimo to przywiązał się do chłopaka, aż za bardzo.
Przerażone, pełne winy i upokorzenia spojrzenie było jak kolejny cios w policzek. Nie miał mu tego za złe, wręcz spodziewał się takiej reakcji, nie mniej jednak, bolało o wiele bardziej niż sobie to wcześniej wyobrażał. Yukine niepewnym krokiem dotarł do furtki, starając się za wszelką cenę uniknąć kontaktu wzrokowego.
- Sensei Tenjin jest dzisiaj nieobecny- wyrecytował beznamiętnie wyuczoną regułkę.
- Nie przyszedłem do Tenjin'a.
- W- W Świątyni nie ma też i- innych Świętych Broni, jeśli chcesz złożyć ofiarę, proszę przyjdź ju...
- Przyszedłem do Ciebie- nieugięte spojrzenie Yato, wręcz wierciło chłopakowi dziurę w czaszce.
- Miałem o-opiekować się świątynią pod ich nieobecność...
- Po prostu mnie wpuść- przerwał, zdenerwowany wymówkami chlopak.
Blada ręka zacisnęła się na klamce, podczas gdy druga, trzęsąc się nieubłaganie, szukała w kieszeni odpowiedniego klucza. W końcu otworzył furtkę i wpuścił go do środka, ciągle gryząc się z myślami czy dobrze robi. Yukine jednak przez całą drogę do świątyni nie raczył nawet spojrzeć na Yato unikając jego wzroku jak ognia.
- M- Może herbaty?-wahanie w głosie, ani trochę nie pomagało w rozładowaniu napiętej atmosfery, która utworzyła się w pokoju.
- Chętnie- zgodził się Yato, starając grać na czas, by poukładać sobie w głowie zdania.
Nie wiedział co chce mu powiedzieć. Nie miał pojęcia jak zacząć, jak sprawić, by pomiędzy nimi nie było tego tak trudnego do przebycia dystansu.
- Jak ci idzie nauka u Tenjiego?- spytał, próbując zachować choćby pozory beztroskiej rozmowy.
Z drugiego pokoju dobiegł go nerwowy głos Yukine:
- W po- porządku. Nauczyłem się wielu rzeczy przydatnych w walce i zapoznałem sie z innymi pomocnikami świątyni.
Nic więcej. Tylko zwykła odpowiedź na zwykłe pytanie. Tego w końcu oczekiwał, nie? Cieszył się, że Yukine dobrze sobie radzi i znalazł przyjaciół!
Nie.
Tak naprawdę, w głębi swojego samolubnego serca, całą duszą pragnął by chłopak czuł się samotny, żeby chciał wrócić. Do niego.
Na podłużnym stoliku pojawiła się przepiękna zastawa z porcelany ozdobiona drobnymi płatkami kwiatów wiśni. Z czajnika leniwie unosiła się strużka pary, a w powietrzu czuć było kojący zapach zielonej herbaty.
Yukine usiadł po drugiej stronie stolika, czyżby specjalnie jak najdalej od Yato? Czerwone tęczówki błądziły po całym pomieszczeniu szukając jakiegoś punktu oparcia, by chociaż na chwilę umknąć przed świdrującym wzrokiem chłopaka. Gdy Yato na kogoś spoglądał, nie patrzył się tylko tak o, na daną osobę, on wnikał głębiej, jakby zagłębiając się w czyjąś duszę. Mógł czytać z człowieka jak z otwartej księgi, analizując jego reakcje. I choć Yukine wiele razy próbował, nigdy tak naprawdę nie zdołał go oszukać.
- Yukine...
Nie wytrzymał.
- Przepraszam! Wybacz mi! Ja przepraszam. Proszę... zapomnij o czym ci wtedy mówiłem- wylał z siebie na jednym oddechu Yukine.
Czemu aż tak bardzo zabolało? Czemu w sercu Yato odnowiła się stara, zapomniana rana, na nowo krwawiąca smutkiem i poczuciem winy.
- Ja nie chcę zapomnieć.
Wtedy poraz pierwszy, czerwone oczy chłopaka spojrzały na niego. Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie w zupełnej ciszy. W sercu Yukine mieszało się tyle emocji. Strach. Zaskoczenie. Niezrozumienie. Smutek.
- J- jak to?
- Yukine, ja- poraz pierwszy w głosie Yato dało się słyszeć wahanie.- Ja też Cię kocham.
Serce Yukine biło tak szybko i głośno, że mógłby przysiąść, że zagłuszyłby nim stado pędzących słoni. W oczach zakręciły się łzy, nie wiedział właściwie dlaczego. Tak bardzo marzył by Yato odwzajemnił jego uczucia. Po tamtym incydencie zdał sobie sprawę, że to kompletnie niemożliwe i teraz tylko pozwala się ponieść wyobraźni. Może, rzeczywiście to tylko sen, iluzja umysłu, ale nawet jeśli, to nie był pewien czy jest w stanie się obudzić.
Jakiś cichy głosik podpowiedział mu, że to jednak nie jest żart, że to nie sen, że siedzi teraz na przeciw osoby, którą kocha najmocniej w świecie, i która właśnie wyznała mu miłość. Powinien być szczęśliwy, czemu więc płacze?
Łzy bez jego zgody, popłynęły po policzkach. Nie może teraz płakać przecież...
Nagle poczuł delikatny, uspakajający zapach, który zawsze emanował od Yato, a potem poczuł także jego dotyk. Pękły ostatnie tamy, które oddzielały chłopaka od histerii. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo za tym tęsknił.
Yato ukucnął przy nim i objął, pozwalając by chłopak wypłakał mu się w ramię.
- Przepraszam za wtedy. Postąpiłem karygodnie. Zraniłem Cię tak bardzo i dopiero po tym uświadomiłem sobie, że cię kocham. Kocham Cię Yukine, więc nie płacz, błagam.
Szlag by trafił, że jemu także do oczu naleciały łzy, lecz za wszelką cenę starał się to ukryć. Gdy tylko Yukine się uspokoił, Yato podniósł jego drobną, czerwoną od płaczu twarzyczkę i pocałował go jakby chciał wynagrodzić te wszystkie lata.
Oderwali się od siebie dopiero gdy zabrakło im tchu. Przylegli ciałami starając się chłonąć swoją bliskość.
- Kiedy przyjeżdża Tenjin?
- Za jakieś kilka dni- odpowiedział Yukine, spoglądając niepewnie w błękitne tęczówki.
- A reszta?
- Wyjechały razem z mistrzem.
- Wszystkie? Więc do jutra nikogo tu nie będzie?- dopytywał Yato.
- Nie...
Młody bóg wyszczerzył chytrze zęby, Yukine mimowolnie przełknął ślinę.
- Czy ty...
Nie dokończył, gdyż przerwał mu kolejny pocałunek. Tym razem bardziej gwałtowny, namiętny. Yato delikatnie złapał chłopaka w biodrach, usadzając go na swoich kolanach, nadal namiętnie całując. Blade dłonie Yukine kurczowo uczepiły się kruczoczarnych włosów, a jego ciało pragnęło jeszcze więcej dotyku. Czując to, Yato przysunął chłopaka jeszcze bliżej, błądząc rękami po jego plecach. Czuł, że napięcie w spodniach zaraz go rozsadzi. Powoli zaczął ściągać śnieżnobiałe kimono, odsłaniając gładkie ramiona i tors Yukine. Gdy był młodszy, jego klatka piersiowa nie była zbytnio pokaźna, lecz teraz przed nim siedzi pięknie zbudowany chłopak, pomyślał.
Język Yato, powoli, leniwie zjeżdżał w dół przyprawiając Yukine o jeszcze szybsze bicie serca. Krążył po szyi, obojczyku i klatce piersiowej, aż w końcu natrafił na twardy z podniecenia sutek.  W pewnym momencie z ust chłopaka, oprócz głośnego oddechu wyrwał się także cichy jęk, który widocznie pobudził Yato do działania. Złapał Yukine za pośladki, odwiązując pas i ściągając resztę kimona, nie przerywając swojej wędrówki po rozpalonej klatce piersiowej chłopaka.
- Nie... Chwila... Nie tutaj...- sapał chłopak, starając się przywrócić resztki rozumu.- Tam na lewo jest mój pokój.
Niezadowolony z konieczności zmiany miejsca, Yato spojrzał się tylko przelotnie na chłopaka, po czym wziął go na ręce i zaniósł do pokoju. Łokciem zamknął za sobą drzwi i położył Yukine na łóżku, rozbierając przy tym swoją koszule.
Po raz kolejny pocałował Yukine, pozwalając by ich języki złączyły się w tęsknym, namiętnym tańcu, podczas gdy dłonie zsuwały resztki kimona i bieliznę. Na widok nabuzowanej męskości, Yato uśmiechnął się lekko, mogło się wydawać, że kpiąco. Widząc zaczerwienioną twarz chłopaka z wyższością spytał:
- Zawsze tak na ciebie działałem, czy to chwila słabości?
Lubił się droczyć, nawet w najmniej odpowiednich momentach jak ten. O ile to możliwe, Yukine zaczerwienił się jeszcze bardziej, skrywając twarz w dłoniach i odruchowo podkurczając nogi. Jego ciało i umysł dostarczały mu tak wiele sprzecznych odczuć i informacji, że nie specjalnie już panował nad tym co robi. Podniósł się do pozycji siedzącej i tym razem to on zaatakował gryząc swojego kochanka zadziornie w ucho. Zaskoczony Yato, dopiero po chwili opamiętał się i odpowiedział na pieszczotę liźnięciem po szyi. Dłonie jechały powoli w dół zatrzymując się na pośladkach* Yukine, podszczypując i dotykając, aż w końcu wkładając jeden palec do środka. Stłumiony okrzyk wywołany tym nagłym ruchem, jeszcze bardziej sprowokował Yato, który zaczął wykonywać z początku spokojne, potem coraz szybsze ruchy. Po chwili dołączył także drugi oraz trzeci palec, dostosowując rytm do ruchu bioder chłopaka.
Posapywania i stłumione jęki wydobywały się z ust Yukine, który obejmując Yato za szyję, starał się je jak najbardziej stłumić. Myślał teraz tylko o nim. To, że może być z nim tak blisko jest spełnieniem jego marzeń. Czuł jego zapach, oddech, dotyk, słyszał jego cichy szept wypowiadający jego imię i on sam mógł w końcu powiedzieć mu słowa, które tak ciążyły mu na sercu:
- Kocham Cię, Yato...- szepnął mu do ucha.
Słysząc to młody bóg zatrzymał ruchy palców i powoli wyciągnął je, czemu towarzyszył cichy jęk chłopaka. Spojrzał się na niego tak jakby trzymał przed sobą cały świat. Jakby zabłąkany kawałek jego duszy, znalazł się w oczach chłopaka. Jednocześnie mając w sobie tyle poczucia winy ile tylko są w stanie znieść jego barki. W oczach ponownie zakręciły się łzy winy. Yukine posłał mu nieśmiały uśmiech, po czym wyprostował się i pocałował Yato w czubek głowy. Przysunął pierś do jego twarzy, tak by mógł usłyszeć dudnienie jego serca.
- Słyszysz?- spytał cichym szeptem.- Bije tylko dla Ciebie.
W końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. Obok niego. Nie był w stanie stwierdzić ile czasu trwali tak w tej pozycji, obejmując się w najbardziej tęsknym uścisku świata. Yato po raz pierwszy od wielu lat poczuł szczęście, które tak bardzo chciał posiąść. A teraz trzymał te swoje szczęście przed sobą z fascynacją wsłuchując się w bicie jego serca.
- Hej, zapomniałeś na czym skończyliśmy?- spytał z uśmiechem Yukine.
Yato spojrzał się na niego i już po chwili leżeli na sobie, całując namiętnie. W tym czasie zdążył także zdjąć spodnie i majtki.
- Postaram się być delikatny- wyszeptał Yato, nachylając się nad chłopakiem.
Yukine uśmiechnął się zachęcająco jakby chciał pokazać, że jest cały jego. Obawiał się trochę, ale nie miał zamiaru wycofać się w takim momencie. Objął dłonią jego policzek i posłał mu pełne zaufania spojrzenie. Wyglądał tak bezbronnie, tak nieskalanie, tak pięknie.
Yato podniósł jego nogi i wszedł w niego, najdelikatniej jak tylko potrafił. Z ust Yukine poraz kolejny wydarł się jęk bólu zmieszany z przyjemnością. Byli teraz najbliżej jak się tylko dało złączeni ciałem i duszą. Liczyła się tylko ta chwila. I nic więcej.
Chłopak zaczął się poruszać starając się przyzwyczaić Yukine, lecz ten od razu dostosował się do rytmu obejmując Yato nogami w pasie. Nie chciał wydawać tych wstydliwych dźwięków, ale tym bardziej trudno było mu je pohamować. Próbował się uciszyć, przytrzymując rękę do ust, ale zdało się to tylko na tyle, że na palcach powstały ślady po ugryzieniach. Unoszony ciągłymi pchnięciami chłopaka, zdał sobie sprawę jak żałośnie musi wyglądać. Bezgranicznie oddał się Yato, lecz świadomość tego nie była wcale pocieszająca. Schował purpurową twarz w dłoniach starając się unikać wzroku chłopaka. Jego przeszywający wzrok był co najmniej onieśmielający, a krępująca sytuacja potęgowała jego zażenowanie.
Jednak pewne, lecz zarazem delikatne palce Yato, prawie natychmiast splotły się z jego, odchylając dłonie od twarzy.
- Yukine, nie unikaj mojego wzroku- wyrozumiały szept chłopaka całkowicie przejął kontrolę nad jego ciałem. Czy kiedykolwiek mógłby się mu sprzeciwić?
- Yato...- jęknął.- Przytul mnie.
Jeśli Yato kiedykolwiek miałby znaleźć definicje słowa "uroczy" bez namyślenia powiedziałby "Yukine". Jak mógł go wtedy tak skrzywdzić? Jeśli miał być szczery, mógłby przytulać Yukine przez resztę życia. Nie musiałby jeść, pić, spać, oddychać, tylko trwać przy nim.
Z radością objął chłopaka, nie przerywając ruchów bioder, co chwila tylko bezwiednie powtarzając tylko "Kocham Cię". Wiedział, że zaraz osiągnie szczyt, ale za wszelką cenę chciał też doprowadzić do tego stanu Yukine. Chwilę potem białowłosy chłopak wydał z siebie przeciągły jęk bezgranicznej rozkoszy. Wraz z nim doszedł także Yato z błogim uśmiechem na twarzy powoli wyszedł z chłopaka, pozwalając mu się uspokoić.
Yukine, dysząc opadł na pościel z niebiańskim wyrazem twarzy. Był szczęśliwy, najszczęśliwszy w świecie. Trochę zakłopotany, ale szczęśliwy. Yato już zdążył ubrać bokserki i z grubsza ogarnąć pościel.
- Poczekaj, chwilę, chcę ci coś dać- powiedział, tajemniczo się uśmiechając, po czym zniknął w drzwiach.
Yukine przez jedną, krótką, pełną trwogi chwilę przeraził się, że ten znowu go opuści, lecz szybko skarcił sam siebie w myślach. Nie mógłby, przecież mówił, że go kocha.
I tak też się stało, Yato po chwili wrócił do pokoju i widząc, opatulonego już kołdrą chłopaka uśmiechnął się radośnie. Zamknął za sobą drzwi i wyjął z wewnętrznej kieszeni bluzy pogniecioną, biało zieloną czapkę. Na jej widok do oczu Yukine poraz kolejny już tego pełnego wrażeń dnia, napłynęły łzy. Wszystkie wspomnienia powróciły, kiedy razem z nim i z Hiyori wypędzali demony i pomagali wiernym w większych czy mniejszych problemach. Przypomniało mu się ile musieli wycierpieć podczas wypędzania i ile smutnych i wesołych wspomnień ich ze sobą połączyło. Przez tyle lat między nimi stworzyła się niesamowicie silna więź, jakby byli połączeni niewidzialną nicią, która splotła ich ze sobą. Bał się, że coś lub ktoś kiedyś ją rozerwie, ale teraz jest już spokojny. Yato jest obok.
Blade palce delikatnie dotknęły materiał jakby bały się, że zaraz te wszystkie wspomnienia się rozsypią. Wełniana czapka musnęła nagą klatkę piersiową Yukine, który tulił ją do serca, wchłaniając jej zapach. Przesiąkła trochę potem i wilgocią, w końcu Yato cały czas trzymał ją w bluzie. Trochę to obrzydliwe, pomyślał, jednak on cały czas miał ją przy sobie, co było swego rodzaju urocze. Ciepłe ramiona oplotły go w pasie, a rozgrzane usta złożyły jeszcze jeden, delikatny, pełen uczucia pocałunek. Nie musieli nic mówić, obaj czuli to samo.
Przelotne spojrzenie Yato zatrzymało się na małym zegarku, który wskazywał już jedenastą. Nie miał ochoty wracać do domu. Mimo, że ostatnimi czasy zebrał wystarczającą sumę by wybudować świątynie, nadal czuł się samotnie w pustych czterech ścianach.
- Mógłbym tu zostać na noc?
- Nie, wypieprzaj stąd- powiedział Yukine, przepełnionym sarkazmem głosem.
Cichy śmiech wyrwał się z ust Yato. Wróciły stare, dobre czasy, pomyślał zasłaniając żaluzje.
W mgnieniu oka wślizgnął się pod kołdrę Yukine i przytulił go, wdychając zapach włosów chłopaka. Lubił patrzeć jak zasypia, lecz nie przypuszczał jakim cudownym przywilejem jest zasypiać wraz z nim w jednym łóżku.
- Yukine...
- Słucham?
- Może... chciałbyś wrócić do mnie do świątyni?
Yukine obrócił twarz, mierząc chłopaka spojrzeniem. Po chwili odwrócił się jakby nigdy nic i odparł arogancko:
- Pff myślałem, że to oczywiste, że wracam!
Yato uśmiechnął się pobłażliwie jeszcze bardziej wtulając się w chłopaka. Znał go zbyt dobrze i wiedział, że w środku Yukine naprawdę cieszy się z powrotu.
- Potem dam znać Tenjin'iemu, że cię zabieram- oznajmił, po czym zasnął jak dziecko mrucząc coś przez sen. W niewyraźnych słowach można byłoby dosłyszeć jedynie wypowiadane co jaki czas imię "Yukine".
Tej nocy, po raz pierwszy od kilku lat Yukine nie obudził się z krzykiem, ni z płaczem. Spał spokojnie, by rano obudzić się w bezpiecznych objęciach Yato.
                        KONIEC
Dedykuję to opowiadanie kochanej Hanako, która czwartego września obchodzi swoje urodziny. Dość wyszukany prezent, lecz mam nadzieję, że Ci się spodoba. Sto lat, frajerze!
* Gdy wyobrażałam sobie tą scenę, zakochałam się w tyłku Yukine. Jest zajebisty.
Pairing: Yato x Yukine (Noragami)
Data: 01.09.2014
Autorka: Allyss